Najpierw,
jak to mawiał śp.Maciej Kuroń (uwielbiałem go!) – “opowiem Państwu historię”.
Cóż … dla nas dwóch, taki siekany stek z jelenia to jak najlepszy deser, ale ta tak marudzi i marudzi. Na co Michał mówi, Paweł widzę, że Iwona ma dużo jabłek, to może jej szarotkę zrobię? No i robi i robi, przejęty rolą strasznie. Michał zrobił, Iwonka zrobiła zdjęcia. No dobra, no to kawusia i po ciachu. Kurczaki … dobre .. Pozwoliłem sobie nieznacznie zmodyfikować oryginalny przepis i moja wersja jest trochę bardziej kolorowa 🙂
Masa jabłkowa:
– 2.5 kg jabłek (najlepiej Boskop/szara reneta, lub od biedy Ligol)
– 1 czubata łyżka cynamonu (jak nie możesz, to nie dajesz :))
– białko z 3 jajek
Wykonanie:
– masło zostawiamy w ciepłym miejscu, żeby było miękkie
– bierzemy miskę i sypiemy do niej po kolei
– obie mąki
– dodajemy słodziwo
– dodajemy jajka
– mieszamy rękoma na jednolitą masę
– dzielimy ciasto na dwie części
– jedną cześć wkładamy do miski i wrzucamy do zamrażarki
– drugą część ciasta wrzucamy do miski i dodajemy karob i mieszamy
– wyrabiamy aż nam się zrobi ładne czekoladowe ciacho
– czarną kulkę wkładamy do zamrażarki
– obie kulki muszą leżeć minimum 15 min aż lekko stwardnieją – jak masz więcej czasu, to wrzuć je do lodówki
Robimy masę w tym czasie:
– jabłka obieramy i trzemy na tarce na grubych oczkach
– bierzemy czysty, pusty garnek i wrzucamy do niego starte jabłka
– dodajemy cynamon, kładziemy na palnik
– zaczynamy grzać na małym ogniu, mieszając co chwilę, żeby się nie przypaliło
– grzejemy to tak ze 20 minut
Jedziemy dalej z ciastem:
– włączamy piekarnik i ustawiamy na 200 stopni
– bierzemy blaszkę do ciasta
– wykładamy papier do pieczenia na blaszkę
– bierzemy jasne ciasto i trzemy połowę kulki na grubych oczkach
– staramy się równo trzeć po całej blaszce (można łyżką/ palcami przesuwać starte ciasto, żeby było równo)
– bierzemy ciemne ciasto i tak samo trzemy, żeby leżało równo na białym cieście
– pozostałości z kulek wkładamy do lodówki
a starte ciasto wkładamy do piekarnika na 15 min.
– po tym czasie wyjmujemy ciasto z pieca
– nakładamy masę jabłkową i równo łyżką rozgarniamy
– bierzemy 3 jajka, z każdego oddzielamy osobno do miski żółtka i osobno białka
– do białek dajemy szczyptę (odrobinę!) soli i zaczynamy ubijać mikserem lub końcówką do ubijania (jak nie masz takich wynalazków to rózga – ręka i heeej przygodo – trzepiesz ręcznie :D)
– ubita pianę porcjami łyżką kładziemy na masie jabłkowej i lekko rozsmarowujemy łyżką, żeby była równa warstwa piany
– wyjmujemy z lodówki nasze ciasta
– i po kolei trzemy równo na ciasto (teraz już za bardzo nie rozprowadzamy łyżką, czy ręką, bo się piana uszkodzi)
– wkładamy do piekarnika i zmniejszamy temp. do 180 stopni
– pieczemy 40 minut
– po tym czasie wyłączamy piekarnik i zostawiamy tak ciasto na 5- 10 minut
– następnie wyjmujemy i czekamy aż wystygnie
Uwagi:
– wiem, że jest Ci ciężko, ale najlepiej to ciasto będzie smakować – juto 🙂
– poza tym ciasto na drugi dzień się łatwiej kroi – jak wystygnie to włóż blaszkę z ciastem do lodówki
– pewnie się zastanawiasz co zrobiłem z tymi 3 żółtkami co mi zostały gdy ubijałem pianę z białek? – wypiłem je na surowo :p możesz je zużyć np. do jajecznicy na śniadanie lub kolacje 🙂
Wygląda wspaniale! Istne arcydzieło 🙂 Palce lizać. Pozdrawiam i bardzo dziękuje
oj tam 🙂
Bo się zawstydzę :p
Pozdrawiam!
Paweł