Na początku kwietnia byłem w gościnie u Jahmaya i Asi Bednarz – Natule.pl
Jeden z kilku filmów z tego przemiłego spotkania 🙂
Jeden z kilku filmów z tego przemiłego spotkania 🙂
Dlaczego murarki?
Pszczoły te szukają małych ciasnych siedzisk, np. suche łodygi trzciny. Znajdują sobie lokum i zasiedlają. Do trzciny znoszą pyłek i w środku produkują miód na swoje potrzeby. Wnętrze i wylot zasklepiają wilgotną gliną i śliną i stąd ich nazwa – murarki. W jednej takiej
rurce/trzcinie pszczoła tworzy do 15 komórek, w których składa jajka i gromadzi pokarm dla młodych.
Są samotnikami, nawet, jeśli żyją w większej kolonii to nie współpracują ze sobą. Są to dzikie pszczoły, w przyrodzie zamieszkują puste szczeliny w drzewie, wygryzione przez szkodniki, lub nawet puste muszle ślimaków.
rurce/trzcinie pszczoła tworzy do 15 komórek, w których składa jajka i gromadzi pokarm dla młodych.
Są samotnikami, nawet, jeśli żyją w większej kolonii to nie współpracują ze sobą. Są to dzikie pszczoły, w przyrodzie zamieszkują puste szczeliny w drzewie, wygryzione przez szkodniki, lub nawet puste muszle ślimaków.
Pszczoły te różnią się od innych pszczół pod kilkoma względami:
- · Nie wytwarzają miodu (a konkretnie plastrów)
- · Nie mieszkają w ulu, tylko w łodygach trzciny
- · Nie posiadają żądła
- · Nie mają królowej
No dobra. Pszczoła jak pszczoła, ale … skoro nie robi miodu, to, po co to, komu? J
Otóż pszczoły nie są tylko po to, żeby robić dla nas miód. W zasadzie one robią miód dla siebie, a ludzie im go podbierają :p Pszczoły mają jedną ogromie ważną misję! One zapylają kwiaty, czy to owocowe, czy warzywne, czy ogrodowe. Ok, dalej zastanawiasz się – co z tego? Ano to, że jak pszczoła lata z kwiatka na kwiatek to je zapyla, a dzięki temu z kwiatów powstaną owoce, warzywa. Bez pszczół nie mielibyśmy tyle żywności.
Jak to mówi moja Asia – kochane zwierzątka!
Otóż pszczoły nie są tylko po to, żeby robić dla nas miód. W zasadzie one robią miód dla siebie, a ludzie im go podbierają :p Pszczoły mają jedną ogromie ważną misję! One zapylają kwiaty, czy to owocowe, czy warzywne, czy ogrodowe. Ok, dalej zastanawiasz się – co z tego? Ano to, że jak pszczoła lata z kwiatka na kwiatek to je zapyla, a dzięki temu z kwiatów powstaną owoce, warzywa. Bez pszczół nie mielibyśmy tyle żywności.
Jak to mówi moja Asia – kochane zwierzątka!
Wspominałeś w niedawnej audycji o bezglutenowosci na kuchni. A jak to sie ma do przestrzegania przepisów: http://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/HTML/?uri=CELEX:32011R1169&from=EN
które weszły w życie od 2014r? Ktoś tego przestrzega?
W Czechach zrobili to fajnie bo ponumerowali alergeny, i w każdej jadłodajni sa wywieszone numery i przypisane alergeny, i przy potrawach sa numerki z alergenami, ze występują. Ułatwia to mocno życie. W innych krajach bywa pismo obrazkowe z alergenami, co tez jest super, w każdym razie po nie chorowaniu w podróży mam wrażenie, ze na kuchni wiedza o co chodzi z bezglutenem.
W Polsce bywa z tym różnie, i jak sam opisujesz nawyki moga zepsuć potrawę.
Czy w szkole kucharskiej uczą o alergenach, bezglutenowosci?
nikt nikogo niczego nie uczy.
Tam mało tego, na studiach z dietetyki wykładowcy też mają stosunek negatywny do diet bezglutenowych i bezmlecznych. Nawet jest jeszcze gorzej. Słyszałem, że jednemu lekarzowi koledzy założyli sprawę w sądzie, że pomaga swoim pacjentom (dzieciom) takimi dietami a to naraża ich na niedobory.
W Polsce jest po prostu dramat. Oczywiście, są wyjątki, które rozumieją problemy zdrowotne ludzi, ale tacy ludzie są piętnowani
Dzięki za odpowiedź. Przykra jest ta sytuacja co opisujesz. Tym bardziej, że co jakiś czas słyszy się o sytuacji, że dziecko zmarło bo zjadło "batona ze śladowymi ilościami orzeszków" i okazało się, że to były całe orzeszki.
Po podróży po Kanadzie zrozumiałam, że wiele zależy od chęci ludzi. I tam dla pani emerytki prowadzącej B&B nauczyć się upiec muffiny bezglutenowe, bezlaktozowe i bezorzechowe to nie był problem. I ona z rozbrajającą szczerością powiedziała "chciałam to się nauczyłam".
Co do niedoborów to jak stwierdzono, że mam celiakie to też coś o tym przebąkiwano. Po pół roku diety bezglutenowej poszłam do poradni do internisty aby zweryfikować czy dobrze prowadzę dietę. Lekarz wpadł w panikę, nawrzeszał na mnie, że cyt "sama się leczę" i powinnam iść do gastrologa itd. Tylko, że z punktu widzenia gastrologa cyt "byłam zdrowa" bo dieta przynosiła oczekiwaną poprawę. Ostatecznie skłoniło mnie to do samoedukacji.
Nie wiem co jest nie tak z tymi naszymi lekarzami, jak niemal cały świat mówi że jest co raz większy problem z glutenem, i wzrasta ilość alergii pokarmowych.
A ten dramatyczny film to przestroga, że powszechne "z alergii się wyrasta" nie musi być prawdziwe dla każdego: https://www.youtube.com/watch?v=LMGuR_d4ueM&feature=youtu.be Wiadomo, że taka dieta nie rozwiązuje wszystkich problemów ale ułatwia zdrowienie.