14 dni o samej wodzie

Siema! 

Dziś kilka słów o tym, jak w tym Wielkim Poście nie jadłem nic przez 14 dni byłem o samej wodzie. Jak cukier spada do 50 mg/dl, jak oddałem honorowo 19 litr krwi podczas postu. I jak można przytyć NIC nie jedząc O_o 😀 A do tego pracować po 12-14 godzin dziennie 😀 Jeśli Cię to interesuje, to czytaj dalej 🙂

Po co post?

Jeśli ktoś mnie śledzi od dłuższego czasu, to wie, że ja robię różne rzeczy z swoim organizmem 🙂 Spowodowane jest to tym, że oprócz insulinooporności, zaburzeń metylacji, mój organizm szybko się adaptuje do zmian. A że, ja jestem zodiakalny baran (żona twierdzi, że nie tylko zodiakalny ;p) – czarno-biały, to zawsze wybieram skrajne rozwiązania. Nie uznaję półśrodków, a kolor szary jest dla mnie po prostu jasnym czarnym :p
W grudniu 2018 roku, ketoza ładnie mi szła, ketonów było 1.2 mmol/l, cukier w okolicach 85, idealnie. Po otwarciu Wypiekrani Smaku, wprowadziłem trochę węgli, żeby zrobić zmianę. Przez pierwsze dwa miesiące było super, a potem organizm nabrał masy, ketony spadły do 0.5 mmol/l. Czyli jeszcze ketoza, ale już ledwo ledwo. Czas coś zmienić. Keto readaptacja (czyli prawie same tłuszcze w ciągu dnia) nie dała satysfakcjonujących efektów. Dlatego trzeba było sięgnąć po jedyną rzecz, jaką mój organizm szczerze nienawidzi i na niego działa – post dr.Dąbrowskiej.

Z ketozy w ketozę

“Post Dabrowskiej” – w moim przypadku, to same warzywa + woda do oporu, schodzę do 500 kcal na dobę. Z poprzednich postów wiem, że ketony wzrastają do 1.2 mmol/l, energia rozsadza system i można wyrywać drzewa. Jeść się nie chce po jakiś 5 dniach (ale minusem jest to, że po prostu robię się smutny, bo nie ma żarcia ;p ). Tym razem jednak po 7 dniach postu warzywnego, jakoś tak się zdarzyło, że w niedzielę miałem wolne i jak miałem zjeść na śniadanie znowu warzywa, to mi się nie chciało, tak samo obiadu i kolacji. Na drugi dzień przez pół dnia też nic nie jadłem i stwierdziłem, że pociągnę to tak długo jak długo się da.

Woda, woda, woda

Dwa lata temu robiłem post na wodzie i wytrzymałem 5 dni. Przerwałem, bo nastąpiła taka biegunka i osłabienie organizmu, że się wystraszyłem. Tym razem byłem na to przygotowany i nastawiony psychicznie. Ponieważ wcześniejsze tygodniowe przygotowanie przez post warzywny wyłączyło uczucie głodu, to nie było źle. Piłem wodę wiadrami i garściami sól himalajską żarłem. Było spoko. W pracy mówiłem mało, i oszczędnie, bo nic mnie tak nie rozwesela jak pełna micha (i własne żarty ;p ). Na 4 dzień przyszedł kryzys i porcelanowy tron i duże ilości białych rolek były moimi towarzyszami przez cały dzień :p. W pracy kazali mi iść do domu lub coś zjeść. Cera biała/blada, oczy podkrążone i poruszałem się jak Ozzy Osbourne na koncertach, noga, za nogą (on się przytrzymuje mikrofonu, ja stołu się przytrzymywałem ;p) Jakoś ten dzień zmęczyłem i przetrwałem.
Na drugi dzień było już zdecydowanie lepiej, a w zasadzie czułem się normalnie. Zmierzyłem ketony i cukier. Pięknie, ketonów ponad 4 mmol/l cukier   65 mg/dl.

Suple? Dieta to podstawa!

Taaa ja wiem, że dużo mądrych głów zaleca wszelkiego rodzaju suple. Jedyne co brałem w poprzednich sezonach zimowych to witamina d + k2, piłem  też przez jakiś czas olej mct i przez 2 miesiące brałem wit. A, D, E, Magnez i potas. Nie zauważyłem żadnego efektu. A skoro wcześniej przez kilka lat, jak przeszedłem na paleo-keto-dąbrowską nie brałem NIC a zostałem złotym zasłużonym dawcą krwi i do tego co pół roku proszą mnie o oddawanie krwi na krew wzorcową, to uznałem ,że szkoda nabijać kieszenie producentom supli, skoro wystarczy pilnować diety i jakości tego co się wkłada do ust. Ja wiem, że dużo wiary je suple garściami i kupują produkty w marketach i może wtedy trzeba coś uzupełniać, ale jak się pilnuje jakości pożywienia, to widzę, że organizm ma wszystko. I tak z osoby, która była zdyskwalifikowana dożywotnio jako dawca krwi w wieku 25 lat, można zostać wzorem mając lat 38, po prostu zmieniając dietę 🙂 I niech się ze mnie w koło śmieją, że “zbyt ortodosyjnie podchodzę do jakości surowców” moje wyniki mówią same za siebie 🙂

Teraz będzie tylko lepiej?

Tia… figa z makiem. 10 dnia na wodzie poczułem się … głodny… każdy kto ze mną kiedyś pracował, wie, że wtedy jestem kiepskim kompanem w robocie i lepiej do mnie podchodzić z widłami niż widelcem… Ale nic to, damy radę, przecież PONOĆ na głodówce nie jest się głodnym (na poście”dabrowskiej” tak jest, po kilku dniach przestaje się chcieć jeść aż do końca – 42 dnia postu). Mierzymy ketony. O panie! 4.7 mmol i 51 mg/dl. No dobra, taki wynik skłania do zaciśnięcia pośladków jeszcze bardziej.
Wszystko fajnie, ale kolejne 2 dni to spadek mocy, cukier ciągle w okolicach 50, robi mi się słabo i  CAŁĄ DOBĘ JESTEM GŁOOOOODNY!!
Tak głodny w ŻYCIU nie byłem. Miałem ochotę gryźć stalowy blat. Przyłapałem się na tym, że żuję własny język. Gadać w robocie to już w ogóle mi się nie chciało, zresztą też szkoda mi było na to energii. Wszystkie wysiłki nastawione na to, żeby przetrwać kolejny dzień.

Piję wodę i tyję

I teraz dochodzimy do największego hitu! 12-13-14 dzień postu, a waga  ROŚNIE  o 3 kg w górę! To to już w ogóle mnie “lekko zirytowało” to ja tu trawię sam siebie, ledwo na nogach stoję i jeszcze zaczynam tyć?? Mierzę cukier, przez te 3 dni kilka razy dziennie i stale pokazuje 67 mg/dl. Czyli organizm sobie podniósł glukoze w górę i przerabia hmmm bakterie z wodociągów miejskich na energię i kalorie?
Ogólnie to się po prostu wściekłem, że bez sensu się męczę tą wodą. Trzeba było, jak zawsze pociągnąć  6 tygodni na 500 kcal na warzywach i by i siła była i apetyt i chęć do życia i efekt odchudzający. Także widzę, że głodówka na wodzie, znaczniej słabiej wypada od “Dąbrowskiej” 🙂 

Wyjście z głodówki

No dobra, jak wyjść/wrócić do normalnego żywienia. Początkowo miałem plan, żeby wrócić poprzez “dąbrowską”, ale już byłem tak wściekły, że po prostu zacząłem pić “rosół” z gotowanych golonek. W sumie wypiłem z 6 kubków przez 4 godziny. Samopoczucie bajka, chęć do życia wróciła i od razu weselej na kuchni się zrobiło.
Na drugi dzień, zjadłem już 300 g żeberek z wolnowaru i stwierdziłem, że nic mi nie jest, a wręcz jest super 🙂
Stwierdziłem, że teraz trochę zmienię tryb żywienia. Będę jadł od 12.00 do 16.00 i potem 20 godzin postu. Stosuje to od 10 dni.
Efekt jest taki, że cukier przez pierwsze 4 dni poszedł w górę poniżej 70 mg/dl a ketony do 3.2 mmol/l i najlepsze! Waga SPADŁA o 3 kg !! 😀 😀 uwielbiam takie akcje, żrę golonki, boczek, żeberka, wędzoną słoninę i chudnę :p
Dziś jest 10 dzień, postanowiłem oddać honorowo krew.
Hemoglobina 17
Ciśnienie 120/80
Glukoza 80 mg/dl
Ketony 2.2 mmol/l
– panie Pawle, jadł pan dziś śniadanie?
– tak, lekko strawnie i dietetycznie (przecież nie powiem, że od miesiąca nie jadłem śniadania ;P)
– a pił pan coś dzisiaj?
– tak, 2 kubki wody (przecież nie powiem, że wypiłem już dziś już ze 4 litry wody i 2 garści soli :p)
Po donacji czułem się bardzo dobrze, wróciłem do domu, zjadłem o 13.00 śniadanio-obiado-kolację i o 14.00 godzinnka drzemki. Czuję się jak młody bóg 🙂
A co zjadłem? 2 filety śledzia, 100 g czarnego tłustego salcesonu, 150 g wołowiny w borowikach i kurkach, 100 g wędzonej surowej słoniny, pół litra rosołu pozostałego z gotowania golonki. Następny posiłek za 22 godziny 🙂 Już się cieszę bo będzie to gotowany surowy boczek z kiszoną kapuchą <3

Jak się żywię teraz?

Codziennie o 12.00 zaczynam zupą, najczęściej flaki, albo mocny bulion
Około 13.00 jem tłuste mięso, około 300 g + pół kilo warzyw z wędzoną surową słoniną (cebula/por/cukinia/fenkuł/cykoria/kiszona kapucha/kiszone ogórki.
Około 15.00 jem garść orzechów z 2 łyżkami masła orzechowego
I do kolejnego dnia do 12 w południe piję już tylko wodę i jem kilka łyżek soli himalajskiej 🙂
Miłego dzionka
Paweł
Ps. Nie jestem lekarzem, robię różne rzeczy, bo znam już swój organizm i wiem, jak on się zachowuje i na co mogę sobie pozwolić 🙂
Uważaj co robisz i rób co uważasz :p

4 komentarze

  1. Małgorzata

    mam pytanie – promujecie się, że macie poradnię dietetyki KLINICZNEJ a czy Asia ma już ukończoną jakąś wyższą uczelnię że możecie tak promować swoją poradnię? Czy ukończyła edukację i naprawdę może leczyć ludzi?

    • Asia wykształcenie zdobyła na 3 wyższych uczelniach
      Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu – mgr inż. Technologii żywności i żywienia człowieka, pracę magisterską pisała o zbożach
      Uniwersytet Medyczny w Poznaniu – Dietetyka podyplomowa- pracę pisała o wpływie diety na chorobę hashimoto
      Wyższą Szkołę Zawodową w Nysie – Dietetyka kliniczna – pracę pisała o celiakii

  2. Małgorzata

    jakie wykształcenie ma Twoja żona że prowadzi gabinet dietetyczny i promuje się jako dietetyk?

    • Dobrze, że pytasz, bo w tym kraju, gdzie dietetycy są tylko po kilku dniowych kursach, moja żona – Asia wykształcenie zdobyła na 3 wyższych uczelniach
      Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu – mgr inż. Technologii żywności i żywienia człowieka, pracę magisterską pisała o zbożach
      Uniwersytet Medyczny w Poznaniu – Dietetyka podyplomowa- pracę pisała o wpływie diety na chorobę hashimoto
      Wyższą Szkołę Zawodową w Nysie – Dietetyka kliniczna – pracę pisała o celiakii
      pozdrawiamy i zapraszamy do gabinetu

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*